Autor Wiadomość
Nate
PostWysłany: Czw 11:59, 23 Sie 2007    Temat postu:

Mi tam do Emilki Emilka pasuje xD A w szczególności Emilka wielkie DE xD
Aluzejszyn
PostWysłany: Śro 21:46, 22 Sie 2007    Temat postu:

To tym bardziej się boję. Uuuuach! Emilka zła! Heh.. co za zbieg okoliczności xD Emilka - ie lubię tego imienia! Agr!
Nate
PostWysłany: Śro 21:38, 22 Sie 2007    Temat postu:

Wiem, wiem wybacz. Pisałam jeszcze o Zuzce złej na której jest tylko jedna notka xD

Jakoś wtedy nie miałam humoru żeby zaglądać na blogi a potem totalnie mi wyleciało z głowy.
A wręcz przeciwnie! Same pozytywy ^^
Aluzejszyn
PostWysłany: Śro 21:35, 22 Sie 2007    Temat postu:

Aż się boję. A ja kiedyś pisałam komentarz na Nate i nie dostałam odpowiedzi, więc już więcej tam nie zaglądałam. Aż jestem ciekawa, co ta Emilka o mnie Ci powiedziała. Pewnie same złe rzeczy xD
Nate
PostWysłany: Śro 20:29, 22 Sie 2007    Temat postu:

Łach jeśli mam być szczera, to zawsze chciałam cię poznać xD Tyle mi o tobie Emilka naopowiadała xD
Aluzejszyn
PostWysłany: Śro 20:26, 22 Sie 2007    Temat postu:

Ah, no i Eva Longoria albo Jessica Alba, ale raczej ta druga xD? Jeżeli oczywiście się dostanę i nie jest zajęta xD
Shade
PostWysłany: Pon 21:10, 20 Sie 2007    Temat postu:

Osz ta niedobra Emilka De!
Nate
PostWysłany: Pon 21:06, 20 Sie 2007    Temat postu:

A tak xD Emilka De dużo mi o tobie mówiła ^.^
I się cieszę, że MAM NADZIEJĘ że będziemy razem pisać <lol2>
Shade
PostWysłany: Pon 21:05, 20 Sie 2007    Temat postu:

Tam od razu radości? Cóż to za czułości? xD
Nate
PostWysłany: Pon 21:02, 20 Sie 2007    Temat postu:

Ja się nie śmieje to okrzyk radości ^.^
Pani reżyser.
PostWysłany: Pon 20:54, 20 Sie 2007    Temat postu:

Nate, nie łądnie się śmiać ze starszych koleżanek Wink.
Nate
PostWysłany: Pon 20:53, 20 Sie 2007    Temat postu:

HA! Shade, shade ^.^
Aluzejszyn
PostWysłany: Pon 20:51, 20 Sie 2007    Temat postu: Nic oryginalnego - Zgloszenie!

1. Emila/ Shade/ Aluzejszyn
2. 14,5
3. rosette/blackfamily/pani-higgins.blog.onet.pl
4. Och, oczywiście dla sławy i bogactwa Very Happy PO prostu popieram takie oryginalne pomysły i chciałabym móc je w pewnym sensie, tworzyć.
5. Andrea McCliffe
6. Melissa Nelson, Cameron Salinsky, Rebecka Harris
7. Andrea to dziewczyna, która ma za duże mniemanie o sobie. Sądzi, że nie zasługuje na żadną inną rolę niż główną i nigdy nie zgodziłaby się nanic innego, gdyby nie poważne kłopoty finansowe. Wpadła w długi i musi z nich jakoś wyjść poprzez grę w serialu "Powieszona".
8. Bardzo mi przykro, jednak nic innego nie przychodzi mi do głowy, więc... Daję notkę z mojego bloga. Przepraszam...

Pamiętam mój pierwszy dzień w pracy bardzo dokładnie…

Stałam przed wielkim lustrem chyba już z piętnaście minut i oglądałam jak wyglądam w niebieskim mundurze. Był dopasowany, jednak nie krępował ruchów. Nawet nieźle w nim wyglądałam. Uśmiechnęłam się niemrawo na pocieszenie i przygładziłam już zaczesane w koński ogon włosy. W prawej dłoni trzymałam pistolet, który przyjemnie ciążył mi w dłoni. W lewej ściskałam lodowate kajdanki. W kieszeni pobrzękiwały nerwowo kluczyki.
Poprawiłam biały pas do którego był przymocowany gaz łzawiący i „pałka”.
Kilka przysiadów, pompek.
Powtarzałam sobie ciągle parę słów, bardzo istotnych, chociaż jeszcze wtedy nie wiedziałam, że będę musiała bronić się nie tylko przed przestępcami i złem.
- Siła, moc, powaga. Koncentracja, kondycja, pewna ręka. Czujne oko.
Wycelowałam bronią w lustro i pokręciłam się jeszcze trochę po szatni. Wiedziałam, że w policji jakiś super warunków nie mają i zdawałam sobie sprawę, że dzisiaj po dwudziestej, będę dzielić ją razem z innymi policjantami – mężczyznami. Hm… Nie przeszkadzało mi to.
Wyszłam z szatni i udałam się w stronę hollu. Jak zwykle było tam gwarno i duszno. To całe zamieszanie nie podobało mi się, jednak od tego tu jesteśmy by tak nie było. Och, jakże to filozoficznie zabrzmiało. Ja… piernicze!
No tak. Teraz trzeba być miłym i pomocnym dla całego uczciwego społeczeństwa z małymi wyjątkami jakimi są bandyci. Wszystkich chyba Bóg opuścił. Jeżeli…. A zresztą.
Weszłam bez pukania do gabinetu komendanta. Był moim wujem, więc nie musiałam obawiać się jakiejś szalenie srogiej kary. Zresztą Arthur Dunham zawsze był pokojowo nastawiony do wszystkich i miał wspaniałe poczucie humoru, więc w takich sytuacjach – gdy robił groźną minę, można powiedzieć.
- Ja pukałam.
- Tak, tak… Oczywiście. Usiądź proszę.
Zrobiłam pokorną minę i usiadłam naprzeciw mężczyzny. Był pięćdziesięcioletnim mężczyzną z burzą siwych włosów, które nie wiem w jaki sposób, nadal twardo zostawały na jego głowie. Ubrany w niebieską koszulę i czarne garniturowe spodnie, wydawał się groźnym przeciwnikiem, ale przecież nikt tu nie mówił o rywalizacji.
- Jak wiesz, niedługo rozpoczniesz swój pierwszy dzień na tej komendzie. Mam nadzieje, że nie zawiedziesz mnie i twojej rodziny w której – jak sama dobrze o tym wiesz – z dziada pradziada, zawsze był chociaż jeden policjant. Twoje pokolenie to już w ogóle szczyt szczęścia, bo o ile mi wiadomo Charlie też wstąpił do policji. Nawet nie wiesz jak jesteśmy z tego dumni. Spójrz na mnie skarbie… No, albo nie patrz. Jak chcesz, pamiętaj, że jesteśmy z ciebie dumni nawet jeśli by się coś stało. Chociaż, nie mówię…
- Spokojnie. Nie idę na wojnę, tylko na rejon. Rewir, jak tam sobie chcecie. O ile wiem w tym mieście nie ma dużej ilości wariatów biegających z bronią i strzelających do ludzi. Więc po co od razu panikować. Przyszłam tu po odznakę. No.
Uśmiechnęłam się do wuja i złapałam go za rękę. Spojrzał na mnie trochę przestraszony. No tak nie ma to jak bycie pierwszą kobietą – policjantką w rodzinie. Pamiętam jak bardzo mnie wtedy rozbawił jego wyraz twarzy.
- Spokojnie, wujku. Nie umrę na pierwszej akcji, obiecuję!
- No nawet tak nie strasz!
- Ymm… Że nie umrę? – zaśmiałam się pod nosem.
- Przecież wiesz, że…
- Wiem. Spokojnie. No to jak, dostanę tą odznakę?
Wuj uśmiechnął się i wyjął z szafki śliczną, srebrną odznakę z numerem siódmym.
- Na szczęście, przyda ci się.
- Oj nie jestem od razu taką łamagą…
- Na wszelki wypadek – spojrzał na drzwi i uśmiechnął się. – Właśnie przyszedł twój partner – skinął głową i drzwi się otworzyły. – Adamie to Rosette O’Connor, Ros to Adam McGregor.
Podaliśmy sobie dłonie i wymieniliśmy spojrzenia. Adam był przystojnym wysokim mężczyzną, koło trzydziestki o silnym uścisku dłoni. Atrakcyjny, dobrze zbudowany. Ciasteczko.
Tego dnia… Chociaż naprawdę nie byłam tego świadoma mocniej zabiło mi serce. A raczej zaczęło walić, jednak z całej siły próbowałam to zagłuszyć. Teraz to wiem, jednak z biegiem czasu także uświadomiłam sobie o uczuciu do Adama.
Okazało się, że choć tak niepozornie… To był mój szczęśliwy dzień.
Moja szczęśliwa siódemka.


No cóż. Notka nie pierwszych lotów, ale cóż...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group