Autor Wiadomość
Nate
PostWysłany: Pon 20:12, 15 Paź 2007    Temat postu:

Przyjęta przez wielkie PxD
Pani reżyser.
PostWysłany: Nie 20:23, 14 Paź 2007    Temat postu:

Przyjęta Smile.
Beź.
PostWysłany: Nie 20:22, 14 Paź 2007    Temat postu: Zgłoszenie

1. Natalia
2. 17
3. found--destiny.blog.onet.pl requiem-for-hope.blog.onet.pl
4. Bo pracować dla takiej pani reżyser to czysta przyjemność Wink
5. Sven Bakumovski - Gaspard Ulliel
6. Seamus Bailey?
7.
Dwudziestodwuletni Sven pochodzi z Niemiec, jednak wychował się za oceanem. Ukończył słynną akademię Actors Studio Lee Strasberga, ma za sobą udział w kilku kasowych projektach na dużym ekranie u boku gwiazd wielkiego formatu. Prywatnie jest rozrywkowym człowiekiem i kawalerem, interesuje się sportem. Należy do jednych z najbardziej aktywnych oraz zdolnych aktorów młodego pokolenia. W tym roku postanowił powrócić do Europy i podjąć pracę na planie serialu.
8.
Jak to jest, gdy Twój świat - starannie układana mozaika, złożona z wielu części, dopasowanych do siebie wręcz idealnie na przestrzeni lat - upada, rozsypuje się i pęka? Żyjąc w świecie utartych schematów i wypatrzonych ideałów z telewizji i mediów, niezwykle trudno jest dostosować się do zmian, a jednocześnie są one nieodzowne w istnieniu każdego z nas. Gdy choć jeden element w naszej układance nie współgra z innymi, automatycznie potrzebujemy zapełnić brakującą lukę, uciekając w słowa, marzenia, gesty. Czasem dobre, czasem złe. Być może byłyby one zbędnymi, gdyby własne sumienie wciąż nie podpowiadało nam wymyślnych rozwiązań spraw i problemów, które, wraz z upływem czasu, mnożą się.

Bo nadal brakuje nam tego puzzla?
A być może to układanka była niewłaściwa już od samego początku?

Problemy tak naprawdę otwierają nam oczy i zmieniają poglądy.
Na wiele spraw.

*

Teraz widział je dokładnie, gdzieś w sennych marzeniach na dnie podświadomości.

Jak koszmar, co noc nawiedzało go spojrzenie pary błękitnych, przejmująco smutnych oczu. Kiedy to było, gdy je ostatni raz widział? Trzy dni, dwa dni temu? Być może, jednak teraz prawie pewny był, że zobaczy je dopiero za kilka miesięcy. A może i lat?
Kto wie, jak będzie?
Kto potrafiłby odpowiedzieć na jego pytania i zdjąć ten ból, koszmar z jego barków?

Postać oddalała się coraz bardziej, niknęła gdzieś w ciemności, a serce, zdawałoby się pozbawionego głębszych uczuć młodego chłopaka, zabiło szybciej.
- Ja nie potrafię. Wybacz mi, Łukasz, to koniec. - przemówiła postać dziewczyny. Znowu usłyszał głos i zobaczył osobę, który pragnął na zawsze wymazać z pamięci.
Nie potrafił.
Obrazy przed oczami przesuwały mu się jak w kalejdoskopie. Rodzina, przyjaciele. Strach, bezsilność, żal kontra niemy podziw, szacunek i niepewność.
Co wybrać? Jak się opowiedzieć?
Błękitne oczy znów się pojawiły, tym razem wesołe, z dawnymi iskierkami w ciemnych źrenicach. Widział je na krótko, a właśnie takie chciał zapamiętać. Chciał je zatrzymać, na zawsze.
Gdzieś w sennych marzeniach na dnie podświadomości.

- Lewiński! Obudź się, dojeżdżamy.
Łukasz potrzebował dłuższej chwili, by przypomnieć sobie, gdzie się znajduje. Dodatkowo pomógł mu w tym widok surowego mężczyzny o orlim profilu; haczykowatym nosie i niewielkiej odznace policyjnej przypiętej do kieszonki na błękitnej koszuli.
Znajdował się w wagonie klasy 3* pociągu osobowego z Krakowa Płaszowa do Warszawy Falenica, który zaczynał powoli zwalniać. Łukasz popatrzył na mężczyznę obojętnie, po czym przeniósł swoją uwagę na okno przedziału po jego prawej stronie.
Nie zobaczył zbyt wiele, na szybę naniesiono wiele napisów kreślonych żyletką, a dodatkowo zamalowana [szyba] była od przedniej strony jakimś tanim sprayem.
- To przez takich jak ty, Lewiński, teraz nie możemy cieszyć się widokiem niziny mazowieckiej. - rzekł sucho starszy aspirant Roman Drążkowski, który odpowiedzialny był za dotransportowanie siedemnastoletniego degenerata na teren Placówki Resocjalizacyjnej Kith pod Warszawą.
- Jakby było co oglądać. - mruknął cicho brunet, podniósłszy się z twardego, jakże niewygodnego fotela. Sprawnym ruchem dłoni dosięgnął dużą czarną torbę, która stanowiła jego jedyny bagaż.
Bagaż wspomnień i rzeczy, które będą przypominać mu o tamtym świecie.
Za murami poprawczaka.

*

Wchodząc na obskurny peron Falenicy, uderzył go zimny wiatr, co odczuł wręcz jako siarczysty policzek od pogody. Nawet ona była przeciwko niemu.
W dodatku nad stolicą Polski zaczęły zbierać się nieprzyjazne, deszczowe ciężkie chmury, co dodatkowo nie poprawiło mu humoru.
A mówią, że nie kopie się leżącego.

Łukasz nie miał najbardziej kolorowych wyobrażeń, o tym co go czeka. Nie chciał wracać pamięcią do feralnych zdarzeń sprzed kilku dni, najchętniej zaś cofnąłby czas, gdyby tylko miał taką możliwość.
Uzmysłowił sobie, że jest zdenerwowany. Ręce trzęsły mu się lekko, nie wiedział czemu. Może z zimna, obawy?...
Prawda, nie czuł strachu przed ośrodka, ale...
Tak, brunet musiał przyznać przed sobą szczerze i bez ogródek: bał się braku akceptacji.
On, pan osiedla, przywódca i ideał dzieciaków spod bloku w Centrum B.

Pokręcił głową, przystając. Rozejrzał się po peronie, po czym podążył za policjantem, z torbą zarzuconą na ramię - pełen dziwnego uniżenia i chłodu.
Ponury dworzec tym bardziej dodawał jego postaci jakiegoś innego wyrazu. Bezdomni, leżący dotychczas spokojnie i bez ruchu na ławce peronu, spoglądali za nim, zadzierając głowy.
Wzrok ich nie wyrażał nic, był pozbawiony wszelkich emocji. Co dziwne, twarze ich nie były pomarszczone, starcze.
Przeciwnie - były to młode, choć nierześkie i zadbane oblicza mężczyzn, zakrapiane suto alkoholem. Gdzieś, wśród nich dostrzegł chłopaka podobnego do siebie, przeglądał stare wydanie 'Przeglądu' znalezione gdzieś przy ławkach. Wzbudził on zainteresowanie krakowianina, który począł snuć domysły - kim jest ów biedak? Jak tu trafił?
Gdy młody chłopak skończył lekturę prasy, spojrzenia jego i Łukasza spotkały się na chwilę, powodując dziwne dreszcze u tego drugiego.

Wydawało mu się, jakby jednak postawa tych ludzi stanowiła swego rodzaju manifest - nie stań się jednym z nas, bo widzisz, czym to grozi. Staczając się na dno, trafiasz tu - na dworzec peryferyjny miasta, z dala od rodziny, przyjaciół.
Siedemnastolatek czuł, że jest obserwowany, niemalże dochodził do jego nozdrzy zapach dymu papierosów i stęchlizny, kryjącej się gdzieś w żeliwnych filarach i zakamarkach tego miejsca.
To wszystko spowodowało, że musiał przystanąć i zamknąć oczy, by odetchnąć.
/frag. z requiem-for-hope/

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group