Autor Wiadomość
Pani reżyser.
PostWysłany: Pią 19:53, 08 Lut 2008    Temat postu:

Jeśli możesz to zgłoś o tym w subforum 'Powieszona' w temacie, który tam jest Smile.
Agnieszka.
PostWysłany: Pią 19:25, 08 Lut 2008    Temat postu:

Dziękuje, od razu lepiej.

to wybieram sobie Scarlett Brown -17 lat- uczennica
Pani reżyser.
PostWysłany: Pią 16:09, 08 Lut 2008    Temat postu:

To już wybierz sobie jakąś Wink.

----

Aktywowałam Ci konto Smile.
Agnieszka
PostWysłany: Pią 13:24, 08 Lut 2008    Temat postu:

Ale mi chodzi o to że wybrałam trzy ewentualne postacie, a teraz czekam którą moja bohaterka może grać. O to mi chodzi Smile
adres bloga dam jeszcze dzisiaj xD
Pani reżyser.
PostWysłany: Pią 12:51, 08 Lut 2008    Temat postu:

Agnieszka. napisał:
Dziękuję, a co do postaci które ma grać tooo?


Wejdź do subforum "Powieszona". Tam jest lista Smile.
Murdermile
PostWysłany: Pią 10:49, 08 Lut 2008    Temat postu:

tyyyż na tak ^^
Aniak
PostWysłany: Czw 17:24, 07 Lut 2008    Temat postu:

Jestem na tak (gdzie moja łapówka Aga? Very Happy)
Agnieszka.
PostWysłany: Czw 17:16, 07 Lut 2008    Temat postu:

Dziękuję, a co do postaci które ma grać tooo?
Pani reżyser.
PostWysłany: Czw 16:10, 07 Lut 2008    Temat postu:

Możesz ;D!
Agnieszka.
PostWysłany: Czw 1:45, 07 Lut 2008    Temat postu: Mogę ?

Tak więc chodziłam po internecie szukając serii w której mogłabym stworzyć kolejne chore na umyśle dziecko. Takim sposobem wylądowałam tutaj i po rozmowach z Anką postanowiłam się zgłosić ( Jezu! Jak ja dawno tego nie robiłam... )
No i o to jestem pod wasz osąd.

1. Swoje imię/ksywę/nick
Imię : Agnieszka, ksywka i nick taki sam xD

2. Wiek
Rocznikowo stuknęła mi w sylwestra 17, a miesiącami będzie jeszcze 16^^

3. Adresy wszystkich blogów.
Mogę zataić jednego?
Khy khy...
winna-zbrodni.blog.onet.pl
i w rowling jeden ale tam nic nie ma Cool

4. Motywacja. Czemu chcesz pracować dla pani reżyser ?
No bo... nie wiem, czuję się jak przy składaniu podania o pracę, albo o szkołę... Chcę bo czuję że mam ochotę na coś nowego i podoba mi się powód...

5. Imię i nazwisko bohatera- aktora
Aktora czyli tego o kim będę pisać? No więc Jill McClooney.
Grana przez Kristen Bell.

6. Trójka ewentualnych bohaterów serialu, których aktor mógłby grać.
Leanne Duffly- 17 lat - uczennica
Scarlett Brown -17 lat- uczennica ( Ją bym chciała <robi ładne oczka...>)
Lisa Sanders-17 lat- uczennica

7. Krótko o bohaterze- aktorze.
Jill jest jedną z wielu dziewczyn które myślą że wystarczą chęci żeby można było grać w telewizji. Ta urodzona na wsi prosta dziewczyna przyjechała do wielkiego miasta aby znaleźć swoją wielką życiową szansę. Jest pogodna, roześmiana, wesoła, cicha, nieśmiała, naiwna, stojąca w cieniu.

8. Próbka twórczości. Minimalnie jedna strona A4, bądź adres bloga/ów.
ugh.
stanęłam i opadły mi ręce, nie można krócej?
Wkleję notkę, której jeszcze nie ma na blogu

Poranek był słoneczny, śnieg topił się pod promieniami słońca, zaczęło się czuć wiosnę, nawet tutaj w ośrodku. Agnieszka miała dzisiaj spotkać się z rodzicami. Była grzeczna i jej pozwolili. Co za głupota pozwalać komuś na odwiedziny rodziców. Kręciła się po korytarzu, mieli przyjechać za góra pół godziny. Długie pół godziny które wolała spędzić przy wejściu zamiast na lekcji. Wczoraj była na wszystkich lekcjach. Kolejny mały sukces z którego była dumna. Uśmiechnęła się na tą myśl.
Zauważyła chłopaka wychodzącego z gabinetu dyrektora. Miał torbę a w ręku trzymał kartkę. Czyli ze był nowy? Teraz jeszcze większy uśmiech zagościł na twarzy blondynki. Ale czy był sens wracać do starych nawyków? Dość zabawnych zresztą...
Obserwowała go i zdziwiła się gdy do niej podszedł.
- Cześć. - Rzucił, chowając kartkę do kieszeni. Wyglądał na dorosłego, mógł mieć koło 22 lat, blondyn, dość potężny. Chyba czekał aż Agnieszka mu odpowie, ale się nie doczekał więc po kilku sekundach ciszy zaczął mówić dalej. - Mogłabyś mi pomóc? Nie wiem gdzie mam iść.
- Ja tez nie wiem gdzie masz iść. - Odpowiedziała obserwując go, zupełnie nie w jej typie. Zbyt dorosły, zbyt męski. Ona wolała jak chłopak miał dziecięcą twarz, jak był oryginalny, a on? On był przeciętny. Zwyczajny, na dodatek blondyn.
- Ale skoro tu mieszkasz, bo tak wnioskuję to musisz wiedzieć gdzie jest świetlica. - On też się jej przyglądał. Długie ciemno - blond włosy opadające na ramiona, zielona bluza z kapturem, przetarte dżinsy. Wyzywający makijaż. Nawet ładna. Tylko że bezczelna.
- Nawet jeśli wiem, to co z tego?
- To dużo, bo liczę na to że mi pomożesz, muszę tam być za 20 minut.
- Straszne rzeczy opowiadasz - Za ironizowała, wracając do oglądania widoków zza okna, tych samych od dwóch lat.
- Ale poważnie, weź mi powiedz gdzie mam iść i znikam. - Gdyby teraz na korytarzu pojawił się ktoś inny szybko by poszedł do niego i spytał się. Ale on musiał męczyć się z tą blondynką.
Aga stała spokojnie. Co ją to wszystko obchodziło? Chociaż z drugiej strony i tak musiała tu sterczeć i czekać na rodziców. - Proszę. - To ostatnie słowo ją rozbroiło. Ona nigdy nie prosiła, zawsze żądała, nikt też nie prosił o nic jej. Ugięła się.
- Chodź za mną, pokażę Ci. - Odpowiedziała zdumiona swoim zachowaniem. Przecież był nowy!
- Bartek jestem. - Chyba poczuł się zbyt pewnie, wyciągnął do niej dłoń, która zawisła w powietrzu, nie pokazał po sobie że odczuł zawód. Nie przywykł do tego, że ktoś go olewa.
Poszli w stronę schodów, później na pierwsze piętro i do ostatniej sali.
- To tutaj. - Powiedziała gdy stanęli przed drzwiami.
- Dzięki. - Zniknął, a ona wróciła pod salę w której odbywały się spotkania.
***
- Cześć córeczko. Jak się czujesz? - Ubrany w garnitur mężczyzna siedział na krześle, naprzeciw tak bardzo podobnej do niego dziewczyny. Kochał ją? Możliwe, ale chyba bardziej kochał pracę, te długie godziny kiedy siedział z rozhisteryzowanymi kobietami i zastanawiał się wspólnie co jest problemem i jak można z niego wyjść, pobierał za to spore wynagrodzenie, które rekompensowało mu w pewnym stopniu rzadkie przebywanie w domu.
- A dokładniej o co ci chodzi? - Odpowiedziała, spoglądając teraz na matkę, to po niej odziedziczyła oczy i kości policzkowe. Ta kobieta, ubrana w czarny kostium stała za mężem, nic nie mówiła, od razu widać było że pracuje w sądzie. To było cholernie widoczne!
- No o twoje samopoczucie - Na twarzy Roberta Kowalika pokazało się zakłopotanie, nigdy nie sądził że będzie się bał rozmowy z własną córką. Czy to było normalne? Tyle razy rozmawiał z wieloma dziwnymi osobami, a jednak nie sądził że to rozmowa z jedynym dzieckiem będzie kosztowała go za każdym razem coraz więcej sił.
- Chodzi ci o to czy ćpam? Nie, czy dalej chcę się zabić? Nie sądzę. Raczej nie, chociaż nie wiadomo co mi odbije. A może pytasz się o szkołę? A dziękuję w porządku, chodzę. - Nie zamierzała im nic ułatwiać.
- Aguś, proszę Cię, rozmawiaj z nami normalnie - Teraz wtrąciła się matka, nie mogła patrzeć jak jej córka się tu marnuje, wymyśliła dla niej wspaniałą przyszłość ale teraz marzenia legły w gruzie, straciła jedyne dziecko. Bo ono naprawdę się oddalało...
- Ale mamuś, ja mówię normalnie. Nie zamierzam się zabijać, nie ćpam, odrabiam lekcję, myję zęby - Powiedziała spokojnie. Czyżby bawiła się widząc ich przejęte miny? Możliwe...
- Zabierzemy cię za niedługo, twój chrzestny się żeni, dostaniesz przepustkę, posiedzisz w domu, razem posiedzimy - Mówiła cicho i gorliwie jakby sama chciała w to uwierzyć. Agnieszka nie wierzyła, spotkanie z rodziną? Wesele? Alkohol, zabawa, muzyka? Bomba!
***
Po spotkaniu z rodzicami wróciła na lekcje, czuła jak dosięga ją nostalgia. Tęsknota za wolnością. A jeszcze dzisiaj ma spotkanie na sesji. Bomba!
" Mamo, tato...albo nie, Mamusiu, Tatusiu. Dziękuję. Że się ode mnie nie odwróciliście. "
Agnieszka odłożyła zeszyt pod łóżko. Dochodziła siedemnasta, godzina spotkań ośrodkowych ćpunów. Monotonia.
Marek Woskowicz, miał chyba ze sto lat, śmieszny był, wierzył w nich wszystkich, ale w jednych mocniej. Przy tych zbyt mocno uzależnionych rozkładał ręce, mimo że nie pokazywał tego po sobie. Dużo rozmawiał, jeszcze więcej kazał im mówić. Co jakiś czas robił tak, że wszyscy siadali w kółku i zwierzali się ze swoich przygód. Żeby było zabawniej nigdy jeszcze nie dał dojść do słowa Adze. Mimo że widywał ją co środa od dwóch lat, nie przerwanie.
- Witam wszystkich. Dzisiaj poznamy nowego kolegę, który opowie nam o swoich doświadczeniach. - Zobaczyła chłopaka któremu dzisiaj pomogła. Stał za nauczycielem, niepewnie rozglądając się po sali. Nie należał do zbyt pewnych siebie osób. - Bartku prosimy...
- Muszę? - Odpowiedział tylko, czym wywołał śmiech na sali. Nikt nie był mu przyjazny. Agnieszka zaś... ona śmiała się najgłośniej. Chyba Pan Marek to zauważył bo podszedł do blondynki.
- Poczekaj, wydaje mi się ze Pani Kowalik chętnie zada Ci kilka pytań, jest tu najdłużej. - Powiedział uśmiechając się do dziewczyny. Agnieszka wyglądała jakby odwołano święta.
- Ja? Raczej podziękuję. - Odpowiedziała spokojnie, patrząc na chłopaka. Było w nim coś co sprawiało że mogłaby go chcieć lepiej poznać. Ale to tylko złudzenie. Chyba?
- Tak, panienka, w ramach przysłowia : Ten się śmieje kto się śmieje ostatni. No, dalej pytanie proszę.
Agnieszka pomyślała przez chwilę.
- Ćpasz? Bo nie wyglądasz na ćpuna... - Wydawało jej się że mogła powiedzieć coś mądrzejszego, ale nie wiedziała co.
- Nie ćpam. Sprzedawałem, wpadłem i jestem tutaj, ty tez nie wyglądasz na ćpunkę. - Odpowiedział ze spokojem.
- Aha, nie mam więcej pytań. - Uniosła ręce do góry i spojrzała najpierw na nauczyciela później na chłopaka.
- Dobra niech będzie, podzielę was na pary, zrobimy eksperyment. Przez miesiąc będziecie nawzajem słuchać swoich problemów i starać się je rozwiązać. Zaczynając od dzisiaj.
Nie trudno zgadnąć kto przypadł Adze.
Siedzieli przed sobą, nie mówiąc ani słowa. Agnieszka nie zamierzała się spowiadać obcemu chłopakowi, nic o nim nie wiedziała, kim jest, jaki jest. Może gdyby ufała ludziom to zaczęłaby mówić. Ale nie. Ona nie ufała nikomu poza samą sobą. Dlatego czekała w ciszy aż zajęcia się skończą. W myślach obiecała sobie że więcej nie przyjdzie, choćby mieli do końca wyroku odebrać jej przepustkę.
Trudno się mówi. Nie będzie robiła czegoś co karzę jej ten cały Marek Woskowicz.
Chłopak też zdawał się nie być chętnym do publicznego prania swoich brudów.
I chwała mu za to!
***
" A może w życiu chodzi żeby dla kogoś żyć? Żeby nie być samym? I może chodzi o to żeby poświęcić swoje życie na szukanie tego kogoś właśnie? Jeśli tak to jest to całkiem bezsensu.
Matko! Za dużo naoglądałam się telewizji, teraz mam głupie myśli. Zbiera mnie na filozofowanie. Za dużo czasu spędzam w świetlicy, za dużo romansów których jest pełno na wszelkich kanałach. Jaki ich urok?
Że zmuszają mnie do myślenia.
Tylko tyle?
Są cholernie pozytywne, tak bardzo że aż głupie i nierealne...
A jednak może fajnie byłoby być bohaterką jednej z oper mydlanych?
Czy ja wiem?
Fajnie?
Pod warunkiem że znalazłabym uczucie."
Aga siedziała jeszcze przez dłuższy czas na łóżku, myśląc nad tym co zapisała. Ona bohaterką opery mydlanej? Chyba że w wersji dla dorosłych, ocenzurowanej, z mnóstwem zakrętów i ze zbrodnią w tle.
A może właśnie teraz jest bohaterką? Jedną z wielu, dla których scenariusz jest już gotowy?
Jeżeli tak, to powinna cierpliwie czekać na happy end. Ale czy nadejdzie?
Odgarnęła włosy z oczu, poprawiła się. Była sama w pokoju, Martyna znikła. Rzadko kiedy siedziała w pokoju, raczej traktowała go jako hotelowy pokój w którym mogła się przespać.
A dla Agi on był miejscem gdzie mogła spokojnie pomyśleć. Nawet o niczym...

( winna-zbrodni.blog.onet.pl )

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group